Osiedle WSM Mokotów. Źródło: www.warszawskie-mozaiki.pl

Osiedla na Rakowcu i Starej Ochocie

Jeszcze mieszkamy na Ochocie, na Raszyńskiej, gdzie na południu za skrzydlatym budynkiem Marynarki rozciągają się łany żyta po Okęcie, z kępką  białych budynków WSM Rakowiec. Wybudowane były według projektu arch. Zasława Malickiego zgodnie z zapisami Karty Ateńskiej według wzorów Bauhausu, zaspokajające potrzeby mieszkańców indywidualne, społeczne i kultury.  Było to drugie po WSM Żoliborz osiedle w Warszawie projektowane w zgodzie z nowatorskimi trendami architektury. Przemiły Zasio Malicki, z którym zawodowy los stykał mnie kilkakrotnie, wraz z Hansenami i zespołem młodych architektów rozbudowywali Rakowiec wielokrotnie, ale część przedwojenna ciągle wyróżnia się wyraźnie specyficznym porządkiem, elegancją. Malicki zaprojektował jeszcze zrealizowane latach 47-50 osiedle WSM Mokotów.

Zabudowę między Wawelską, Filtrową, Suchą, pl. Narutowicza, Grójecką, za Akademikiem, kolonię Staszica projektował m.in. ojciec pisarza St. Dygata, męża wściekłej Kalci. Kawał terenu. Projekty nie tak modernistyczne jak Rakowiec, architektura coś między secesją Lwowskiej i Rakowcem. Odnawiane starannie stoją do dziś borykając się z chorym problemem totalnego braku parkingów. Tam nie dawno zmarł mój przyjaciel J. S. świetny architekt. Współpracowaliśmy projektując biurowce CityWest na dworcu Zachodnim i naprzeciwko Koszyków na trójkątnej działce między Piękną i Koszykową. Niezrealizowane, jak wiele projektów.

Pole Mokotowskie

Wszystko to, łącznie z łąkami przy Wawelskiej, po obu stronach późniejszych al. Niepodległości było nazywane Polami Mokotowskimi, zachowanymi w stanie pierwotnym chyba dlatego, że stanowiły jakąś niejasną własność miasta, pozostałość układów obronnych zamkniętych od południa Wałami Lubomirskiego z fortami Mokotowskim, na Wyględowie, Okęciu… Fort Okęcki był zalany, chodziliśmy się tam kąpać, choć trochę trupem śmierdziało. Pływanie z sali do sali  pod niskimi sklepieniami, z echem każdego pluśnięcia pozostawiło nie zatarte wrażenie, śni mi się do dziś.

Pole Mokotowskie, dziś nieco okrojone jest, mimo zaborczych zapędów deweloperów zielonym terenem przewietrzającym Warszawę na kierunku głównych wiatrów zachodnich. Łączy Ochotę z Mokotowem, choć rolę łącznika miała pełnić nienazwana arteria projektowana od pl. Narutowicza po plac Unii, czego śladem są stojące ukosem do ulic dzisiejszych budynki przy Żwirki, przy Łowickiej, budynki SGGW.  Są to efekty muśnięcia skrzydłem motyla powiewu, który  zmienił kierunek wiatru historii.

KK.

error: Alert: Content protected